Od września wznowiłem treningi na 100%. Adam dokładał, dokładał, ja stękałem ale robiłem wszystko precyzyjnie. Byłem umęczony na maxa ale pod kontrolą. Miałem obawy trochę co do podejścia Adama, zacząłem się obawiać, że się po prostu zajadę ale po lekkim odpoczynku widać było jak moc rosła a ja rosłem w siłę. Zaufałem skubańcowi i to się opłacało . Byłem przygotowany na start.